piątek, 24 czerwca 2016

Różyczka z bambusa w kolorze maków

Są takie włóczki z których "dzierga się samo". Moim nowym odkryciem jest Bamboo od YarnArtu, mięciutkie, milutkie, śliskie z lekkim połyskiem, takie że chce się dotykać i głaskać, a do tego wydajne. Produkcja z niego też okazała się wyjątkowo przyjemna, jedynym zgrzytem był niesamowicie chemiczny zapach, ale sadzę że to wina barwnika w kolorze cynobru, bo ani czarny ani srebrny po nosie mi nie dają. 
To było moje pierwsze spotkanie z bambusem i z pewnością nie ostatnie, chociaż zamawiałam go trochę z przekory żeby sprawdzić "z czym to się je". Naczytałam się że nie trzyma kształtu, jest gumowaty, ślizga się na drutach, rozwarstwia i daje nierówne oczka, (czytaj wyzwanie!). Jedyne co okazało się prawdą to fakt że się roznitkowuje, ale nie na tyle żeby mi to działało na nerwy, leciutko też sypie kłaczki (a o tym nikt nie wspominał), no i plącze niemożebnie więc przewinęłam na kłębki żeby co 5 sekund pęczków nie rozplątywać. Natomiast jesli chodzi o rozciągliwość to owszem wyrób wyciągnął mi się około 5cm na długości ale to było w pełni zamierzone (jak zawsze suszyłam w zwisie) a przy tym oczka idealnie się wyrównały, choć i przed moczeniem były całkiem zgrabne, biorąc pod uwagę, że nigdy się do tego specjalnie nie przykładam. 
Jak tylko zobaczyłam (po otwarciu paczki) kolor, wiedziałam, że z tej makowej czerwieni (a nie jest to mój ulubiony odcień, zdecydowanie wolę te bardziej mroczne, ciemniejsze i bardziej krwiste) musi powstać coś z motywem kwiatów. Ponieważ żaden ażur mi się z makami nie kojarzył postawiłam na róże, a one jak wiadomo z definicji muszą być czerwone. 
Wzór się sam wymyślił około 3 nad ranem (nie wiem czemu o tej godzinie napadają mnie różnorakie inspiracje, które koniecznie, już, muszę zapisać zanim zapomnę, więc odbywa się procedura z zapalaniem światła szukaniem jakieś wolnej kartki i ołówka, a później skoro już się z łóżka wywlekłam, to herbatkę trzeba zrobić  i finał jest taki że kilka godzin później, ziewając jakbym zamierzała połknąć własne odbicie w lustrze, nakładam kolejną warstwę korektora pod oczy, żeby sińcami po nimi nie straszyć napotkanej ludzkości...). Ten ażur to nie jest nic odkrywczego, jedynie modyfikacja czegoś co gdzieś  widziałam  (chyba w chuście znanej jako alpejskie łąki), wyrzuciłam narzuty dodałam inne i wyszło coś co przy pewnej dozie wyobraźni można uznać za pączki róż (zawsze widzę zwierzątka i tym podobne kształty patrząc na chmury czy plamy, więc i tu dostrzegłam kwiaty).


Czerwony się źle fotografuje ale może i Wy się dopatrzycie róży  ;)




Oprócz wymyślonego przed świtem ażuru zastosowałam też po raz pierwszy eksperymentalnie rzędy skrócone na ramionach jako łącznie. (Ten pomysł  z kolei mnie olśnił i musiałam go koniecznie wypróbować, w oczekiwaniu aż mi się mufinki z agrestem upieką, w efekcie czego były nieco przeciągnięte i za suche w środku, ale nie spaliłam! Brawo ja - jak mówią w reklamie)



Gdzieś (ale wybaczcie nie pamiętam gdzie, tylko tyle że to było na jakimś przypadkowo klikniętym anglojęzycznym blogu) jakiś czas temu widziałam wzmiankę, że można tak robić ramiona. Jest to pewna modyfikacja tzw. metody na C. Zamiast tworzyć wąski pasek z oczek stopniowo w kolejnych przerabianych rzędach robi się to za jednym zamachem, stosując rzędy skrócone i przerabiając potrzebną ilość razy, 5  lub 6 oczek. U mnie wyglądało to tak że po nabraniu  92 oczek i przerobieniu pierwszego rzędu jako poziomy łańcuszek na lewych oczkach (żeby mi się brzeg nie wywijał) i kolejnego normalnie na prawo, w następnym przerobiłam 21 oczek po czym zrobiłam narzut, przerobiłam jedno oczko centralne, narzut, jedno oczko, oczko owinięte i powinnam napisać, że odwróciłam robótkę, ale jako że jestem oburęczna na drutach co skutkuje robieniem zawsze po prawej stronie więc po prostu zaczęłam przerabiać z powrotem 5 oczek i znów owinęłam oczko, nie odwróciłam robótki lecz wróciłam do pierwotnego kierunku dziergania i powtórzyłam całą operację 13 razy robiąc narzuty wokół oczka centralnego, po czym przerobiłam oczka z owijkami po jednej stronie narzutów i jeszcze 48 oczek zrobiłam narzut, przerobiłam jedno oczko centralne, narzut, jedno oczko, oczko owijane i znów to samo co powyżej 13 razy robiąc narzuty, przerobiłam oczka z owijkami z jednej strony narzutów i jeszcze 21 oczek, koniec rzędu. W kolejnym rzędzie powrotnym przerobiłam oczka z owijkami po drugiej stronie narzutów na drutach miałam 144 oczka (ramiona i dekolt) tyle ile sobie założyłam na szerokość korpusu. Teraz powinnam połączyć plecy (ewentualnie zacząć dobierać oczka na rękawy) ale zaplanowałam pęknięcie, skoro i tak miałam robić osobno przód i tył, to dlaczego nie robić tyłu w dwóch częściach? I tak "dziura" na plecach ma dokładnie tą samą głębokość co te na ręce czyli 36 rzędów. Pomyślałam, jak się okazało słusznie, że mi się bambus wyciągnie, tym samym mniej znaczy lepiej i szczęśliwie udało mi się uniknąć otworów pod pachami do pasa. Po 36 rzędach w trzech częściach wszystko zostało połączone w całość, po czym miło dziergało się do samego dołu. Z przodu po róży na samej górze  (która być musiała jako motyw przewodni) gładko  tylko z wąziutkimi paskami narzutów po bokach, z tyłu z siateczką i ażurem, aż do ostatniego powtórzenia motywu, kiedy postanowiłam zastosować wzór na dole przodu. Zamknęłam luźno oczka po dwóch rzędach poziomych łańcuszków. Zapomniałabym, zrobiłam taliowanie po bokach zupełnie niepotrzebnie gdyż się wyciągnęło po kontakcie z wodą i jest niekoniecznie tam gdzie być miało, ale całość na tyle mi się podoba że pruć nie będę (nie prułam tego topu eksperymentalnego ani razu, aż sama się sobie dziwię, że jak to tak, da się bez zabawy, nieprawdopodobne!)
Teraz czarnego bambusa zamierzam przerabiać w ten sam deseń ale tym razem od dołu, po całości różyczki i z rękawkiem robionym tą eksperymentalną rzędoskróconą modyfikacją metody na C, żeby było elegancko i uwodzicielsko dziurawo (tylko muszę rozpracować jak te dziury o podwójnych narzutach zmniejszyć, się rozciągają nadmiernie, mimo że robiłam tylko jeden narzut przerabiany jako dwa oczka).
Jeśli kogoś interesuje samo podejście do modyfikacji metody na C to rozpisałam się o nim bardziej w "referacie" u Intensywnie Kreatywnej.
Zdjęcia na korpusie ludzia powstały przed moczeniem, bo akurat wtedy miałam czas, więc wyobraźcie sobie, że to jest w rzeczywistości nieznacznie dłuższe, o tak za pasek.






Nie napisałam metryczki technicznej, już nadrabiam: projekt ja, włóczka 100% bambus YarnArt Bamboo kolor 555, zużycie około 90g (z drugiego motka 50g została mi się po zwinięciu kulka wielkości piłeczki pingpongowej) na rozmiar rozciągliwe 36/38, druty 3.5 (jakoś tak przeważnie biorę większe niż mi producenci sugerują a wcale ściśle nie robię), czas pracy twórczej weekend i dwa dodatkowe popołudnio-wieczory z meczami (ten wzór ma tą zaletę że wchodzi do głowy i nie trzeba patrzeć na kartkę), robiło się samo nie wiadomo kiedy, tak miło że prawie żałowałam, że tak szybko się skończyło.

Link do pobrania, gdyby ktoś chciał, Rosie
(opis bardzo intuicyjny raczej dla doświadczonych dziewiarek umiejących robić dwustronne ażury tylko ze schematu, rozmiar 36/38)

Pozdrawiam z lodówki szukając chłodu, trzymając kciuki za naszych, niech nie kończą jak najdłużej!  ;)

8 komentarzy:

  1. I powtórzę się: świetna bluzeczka i urzekający wzór. Doskonale potrafiłaś wpasować ażur w całość, za co wielkie brawa! I podziękowania za chęć dzielenia się swoją wiedzą. Wskazówki wykorzystam przy najbliższej okazji :) Bardzo lubię bambus pomimo jego rozwarstwiania się i rozciągania. Teraz już go rozpracowałam, ale pamiętam pierwszy udzierg z niego ;) Pozdrawiam i ochłody życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ochłoda się dziś przyda, wcinam lody z owocami na późne śniadanie ;)
      Wzór bardzo prosty, można korzystać jak najdzie ochota. Nie zamierzam zatrzymywać rozwiązań technicznych dla siebie, ponieważ sama wzmianek o takowych u innych poszukuje. Interesuje mnie przeważnie kwestia jak coś jest zrobione konstrukcyjnie, niż opis co do oczka danego modelu (bo tego i tak się nigdy nie trzymam).

      Usuń
  2. Też życzę, żeby się to ogrzewanie zepsuło! :-)
    Super projekt! Podziwiam!
    Dobrego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz jestem na Twoim blogu i oczarowałaś mnie swoimi pomysłami.Dziergasz piekne rzeczy.To ,że dzielisz się swoimi doświadczeniami wielki ukłon.Bluzeczka cudna i wzorek świetny.Bambus jest mimo swych wad świetny.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Po to własnie zakładałam bloga żeby móc się dzielić pomysłami ;) pozdrawiam i również przyjemnej reszty weekendu życzę

      Usuń
  4. Cudna, pomyslowa bluzeczka, poprzednie tez sa kapitalne. Blog zapowiada sie intrygujaco, bede czestonzagladac w poszukiwaniu inspiracji. Pozdrawiam slonecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje, miło mi że to co schodzi z moich drutów się podoba ;) postaram się wrzucać nowe posty raz w tygodniu o ile znajdę czas na przerabianie oczek
      pozdrawiam z cienia ;)

      Usuń