niedziela, 25 września 2016

Powrót do czerni

Czarnych swetrów nigdy dość! Mam ich co prawda w swojej szafie ponad 20, w tym (razem z tym) 13 własnoręcznie wydzierganych, ale co tam. Chciałam mieć zwykły czarny piórkowy sweter, maksymalnie prosty, bez golfu i nie reglan. Zaczęłam dziergać 13. Nie jestem przesądna, ale mimo że nie ma w nim nic skomplikowanego to prułam trzy razy, tą włochatą włóczkę! Dziwny zbieg okoliczności...



Konstrukcja jest oparta na modyfikacji metody C. Robiłam od dołu i wierzcie lub nie ale przy podkroju pach dopadło mnie zaćmienie totalne, zamiast odejmować na nie oczka, to chciałam je uparcie dodawać i nic mi nie wychodziło, i kompletnie nie rozumiałam dlaczego! Dopiero za trzecim pruciem mnie olśniło co robię nie tak. Tyle lat dziergania od dołu, a wystarczył rok od góry i wszystko mi się pomieszało! Ostatecznie jednak powstało prawie to co chciałam (mógłby być tylko troszkę krótszy). Krój oversize, na górze i na dole ściągacz 1x1 z przekręconych oczek, minimalistyczny dekolt bo tylko 2 razy użyłam rzędów skróconych i rękawy nawet równej długości ;) Pech dał jednak znać o sobie gdy chciałam go obfotografować, aparat zwariował i odmówił posłuszeństwa, więc trzeba było poczekać aż mu wróci sprawność i chęć współpracy.






Zaczęłam od 120 oczek, 15 rzędów ściągacza robionego na drutach 4.5, później  jakieś 30cm na około na drutach 5, nie taliowałam. Podział 29-62-29, na podkroje odjęłam po 6 oczek z każdej strony a na rękawy dodałam nabierając na prowizoryczny łańcuszek po 38 oczek, zbierane tylko od strony rękawa po dwa razem (odpowiednio pochylone) w co drugim okrążeniu, gdy było ich 20 tylko na korpusie zaczęłam robić ściągacz górny. Gdy oczka rękawa zostały już zredukowane cztery razy robiłam w każdym okrążeniu po dwa razem (tak jak w metodzie contiguous) żeby uzyskać lekkie opuszczenie ramion, a później zebrałam jeszcze po osiem oczek z każdej strony w obrębie rzędów skróconych robionych na sześciu oczkach tak jak w tej bluzce  żeby uniknąć zszywania. Tak jak wspomniałam tył jest minimalnie podniesiony, czy raczej przód opuszczony, dwukrotnym użyciem rzędów skróconych zanim zaczęłam robić korpus ściągaczem górnym (tylko chyba na zdjęciach sweterek jest założony tył na przód z niewiadomej przyczyny....). Rękawy lekko zwężane do 36 oczek na ściągaczu robionym znów na drutach 4.5.
A skoro sweter czarny to i zdjęcia czarno-białe nocne, tak dla oddania mrocznego charakteru udziergu.






Technicznie: pomysł mój, włóczka smolisty akryl czesany na szpuli, kudłaty, miękki i nie gryzący, oraz co najistotniejsze znoszący dobrze prucie! Druty 5 oraz 4.5 na ściągacze dolne. 
Prosty, łatwy i przyjemny projekt. I raczej nie ostatni mój piórkowy, tym bardziej, że jakoś dziwnie zapotrzebowanie na czarne, lekkie sweterki wśród moich koleżanek ostatnio wyraźnie wzrosło...

Pozdrawiam nowego tygodnia bez pecha życząc ;)

I jeszcze odrobina klimatycznej muzyki, która mi towarzyszyła przy powstawaniu tego swetra :)




czwartek, 15 września 2016

Celliona puchacie zielona

Ten sweterek jest kompilacją kilku podpatrzonych w różnych miejscach projektów, które podobały mi się na tyle żeby chcieć mieć coś podobnego, a jednocześnie w każdym z nich jest jakiś detal, który bym zdecydowanie zmieniła. Pomysły na te sweterki chodziły za mną od pewnego czasu i nie mogłam się zdecydować na wydzierganie jednego z nich, dlatego połączyłam je w coś swojego robionego dodatkowo, z zupełnie innej niż w nich, włochatej włóczki, żeby było piórkowo i nie nudno ;) 
Większość "pracy twórczej" odbywała się przy dźwiękach tego koncertu, kształt gotowego udziergu kojarzy mi się niejako automatycznie z wiolonczelą, do tego te sploty lekko celtyckie, tak więc tym razem wymyślanie nazwy nie było trudne (zawsze mam problem z "imionami" projektów które zamieszczam w celach dokumentacyjnych na ravelry). 
Przepraszam za jakość zdjęć (jak zwykle u mnie baaaaardzo amatorską) ale musiałam je porozjaśniać żeby było widać wspomniane sploty, przez co fotki nieco straciły na ostrości. (I taka mała dygresja co do kolorów na zdjęciach, sam sweterek mimo rozjaśniania, a może dzięki niemu, ma ciągle barwę bardzo bliską rzeczywistej trawiasto-leśnej ciemno szpinakowej zieleni, za to zauważcie, na każdym zdjęciu moje włosy są w innym odcieniu i żaden nie jest tym który mają faktycznie ;) Oto magia aparatu kradnie nie tylko duszę ale i prawdziwe kolory)







I jeszcze na wisząco, bez wkładki z ludzia i jego włosów, żeby dokumentacja była pełna ;)



I logo akcji też wkleję dla porządku


Sweterek jest robiony od góry w jednym kawałku, reglanem, z malutką stójką (wiecie ten wiatr co po szyj hula, a mam całą szafę golfów) ściegiem francuskim, który przechodzi następnie po podziale na przód tył i rękawy, w środkowy panel, i jest też wykorzystany na wykończeniach u dołu. Tył jest bardzo delikatnie podniesiony rzędami skróconymi u góry. Na środku karku i na rękawach występuje dokładnie ten sam warkoczowy motyw, z przodu połowy tej plecionki wyznaczają granice ściegu francuskiego. Zamiast taliowania zastosowałam krzyżowanie oczek o "różnym stopniu nasilenia", wygląda to fajnie niczym sznurowanie i świetnie spełnia swoją funkcje, tylko trzeba uważać żeby te miejsca robić nieco luźniej, bo jak widać lubią się nieco marszczyć (co pewnie po moczeniu i lekkim naciąganiu im przejdzie, a przynajmniej teoretycznie powinno, jeśli jednak nie też nie uznam tego za tragedię, nie jestem perfekcjonistką, oczka w swetrach nie muszą być idealne żeby były one noszalne). Panel z przodu jest bardzo delikatnie kształtowany zmianą ilości oczek, tak aby jego boki były wklęsłe, jednak większość efektu robi tu "sznurownie" z tyłu, co też sprawia że mimo nieużywania rzędów skróconych na dole przód jest krótszy od tyłu i półokrągły.

Techniczna metryczka: projekt mój jednak mocno inspirowany paroma innymi. Odgapiłam pomysł tego przodu i stójki i poniekąd sposób robienia tego tyłu oraz coś z puszystości i ten kształt, ale jeszcze parę innych zapożyczeń przefiltrowanych przez moje upodobania się w nim znalazło. Druty 5, włóczka akryl czesany w kolorze leśnym, 600m w 100g (Bardzo zbliżony grubością Brushed Alpaka Silk Dropsa i daje niemal identyczną próbkę, za to mnie kompletnie nie gryzie, jest bardzo miękki i milusi, lekko grzeje, włosków nie gubi praktycznie wcale, dobrze znosi pranie w pralce, co na kilku rzeczach już sprawdziłam, ale oczywiście jest na wskroś sztuczny! To może komuś przeszkadzać, mnie nie. Aha za reklamę mi nie zapłacili mimo że mam już 4 kolory ;) ), zużycie około 100g zapewne, nie mam wagi, nie wiem, ale leciutkie bardzo mimo warkoczy, na szpuli też ubytku znacznego nie widać.

Cellionę robiłam jednocześnie rozpisując dokładnie, co do oczka, w ramach ćwiczeń doskonalących pisanie wzorów własnych udziergów. Chciałam zobaczyć jak to działa, i już wiem że taki proces jest niezwykle męczący i powolny, po każdym okrążeniu trzeba przerwać, wziąć do ręki ołówek zamiast drutu i napisać co się zrobiło. Jednocześnie sprawia to, że zapisuje się rzeczy o których na ogół po skończeniu robótki się kompletnie nie pamięta, są oczywistością w procesie robienia, za to gdy chce się coś powtórzyć lub komuś podpowiedzieć już takie ewidentne do przypomnienia nie są. W każdym razie opis jest, chwilowo ołówkiem na karetce, ale gdyby ktoś reflektował na przetestowanie takiego modelu to dajcie znać przez formularz z boku lub bezpośrednio na antracytowa@wp.pl 
Rozpisane 36-38, lecz jeśli się wie jak robić zwykły reglan od góry jest go w stanie bezproblemowo dopasować do własnego rozmiaru (ja nadal nie wiem jak to dopasowywać teoretycznie w rozpisce nie mając realnego dostępu 24/7 do żywych ludziów o wszelkich wymiarach, tak żeby pasowało na nich nie tylko wirtualnie). Zmiana włóczki może wyjść sweterkowi na dobre, jesli kiedyś będę powtarzać model (prędzej fason) to zdecyduję się na coś bardziej podkreślającego strukturę splotów i ściegu francuskiego. 
Próbka zrobiona ściegiem francuskim, z pełnym poświęceniem, już po skończeniu sweterka wyłącznie na potrzeby tego postu, bo jak wiecie ja ich nie robię, to drutach nr 5, 16 oczek i 23 rzędy daje 10x10cm, ale mierzone na gotowym leżącym, kompletnie nie rozciąganym i nie mającym jeszcze kontaktu z wodą, swetrze to 10 oczek i 14 rzędów daje 10x10cm. I niech mi ktoś to wytłumaczy po co robić próbki skoro w dzierganiu na około, w gotowym wyrobie, i tak jest inaczej, mimo że zarówno druty jak i osoba je obsługująca ta sama, i ta różnica jest kolosalna?! W każdym razie przez 56 oczek początkowych ma przejść głowa. Poza tym wystarczy znać konstrukcje reglanu od góry, tym samym przerabianie dwóch oczek z jednego (nie robiłam narzutów na reglan), rzędy skrócone żeby lekko podnieś tył, przerabianie dwóch razem na prawo i na lewo (to żeby manipulować szerokością panelu z przodu) i krzyżowanie oczek do warkoczy i można mieć własną Cellione jesli ktoś zechce ;)

Link do pobrania, gdyby ktoś chciał, Celliona 
(opis rozmiaru 36/38 co do oczka, da z nim sobie radę nawet początkująca osoba)

Pozdrawiam i jeszcze sobie przy dzierganiu kolejnego piórkowego dwóch chłopaków z wiolonczelami nie raz posłucham, bo pozytywnie zakręceni są ;)


 


czwartek, 8 września 2016

Szyjogrzej zwany ojkiem

Dziś będzie krótki wpis bo i udzierg niezbyt duży.
Już kiedyś wspominałam mnie zawsze wieje po szyj, tak więc w ramach niwelowania, zdecydowanie mało zimowego, "otworu głowowego" poprzedniego wibrującego kolorami swetra, powstał z pozostałości włóczek, szybki komin ogrzewający newralgiczny rejon:



Komin robiony brioszką zwaną ściegiem patentowym, w ramach urozmaicenia pobawiłam się robieniem trzech z jednego i trzech razem. 
Nabrałam na całość 72 (dowolna ilość podzielna przez 4) oczka dwoma nitkami, zrobiłam rozbiegowe kilka okrążeń chyba 10 lub 11 brioszkowym ściągaczem. W kolejnych okrążeniach powstaje wzorek. W okrążeniu prawych zrobiłam trzy oczka z jednego prawego, lewe przełożone z nitką drugiego koloru, prawe, lewe przełożone z nitką drugiego koloru, i tak do końca okrążenia W kolejnym okrążeniu, prawe przełożone z nitką drugiego koloru, lewe, prawe przełożone z nitką drugiego koloru, trzy razem na lewo i tak do końca okrążenia. Siedem (3.5) okrążeń normalnie ściągaczem brioszkowym. W kolejnym, prawe przełożone z nitką drugiego koloru, lewe, prawe przełożone z nitką drugiego koloru, trzy oczka z jednego lewego, i tak do końca okrążenia. W następnym okrążeniu, trzy razem na prawo, lewe przełożone z nitką drugiego koloru, prawe, lewe przełożone z nitką drugiego koloru, i tak do końca okrążenia. Siedem (3.5) okrążeń brioszką ściągaczową. Powtarzać te 18 (9) okrążeń. Przy czym należy pamiętać że kolor w którym robiliśmy trzy z jednego przerabiamy jako kolor gdzie zamykamy trzy razem a kolor którym przerabialiśmy trzy razem jako kolor którym robimy trzy z jednego i tak do wymaganej wysokości kończąc kilkoma okrążeniami ściągacza. Uwaga zawsze po 7 okrążeniach następują te dwa w których najpierw dodajemy oczka robiąc trzy z jednego a następnie niwelujemy ich ilość do pierwotnej poprzez przerabianie trzech razem, ważne żeby kolory się zgadzały. Mam nadzieję że w miarę jasno to opisałam.
Kolorowy komin ochrzczony ojkiem, wyszedł zadziwiająco etniczny w skojarzeniach, ale do wszystkiego pasuje chociaż przyznaje że w połączeniu ze swetrem, z którym miał stanowić komplet, przyprawia o lekki oczopląs ;) Najważniejsze jednak że jest miękki i ciepły, i że włóczkę z pozostałości zużyłam do końca. Druty to ponownie 4.5
I jeszcze niezbyt udane zdjęcia na szyj, której trudno jest zrobić dobre selfi :)



Pozdrawiam i zamierzam korzystać z kolorowych i jeszcze letnich dni w których ogrzewacze szyj są zbędne ;)




czwartek, 1 września 2016

Wibrujące kolorami nocne myśli o rafie koralowej

Chyba żadnego swetra nie robiłam jeszcze tak długo. I to wcale nie z powodu stopnia jego skomplikowania, zmiany koncepcji początkowej, czy cienkości włóczki, i nie dlatego że go musiałam nie wiadomo ile razy pruć albo mi się nie podobał, zwyczajnie jakoś się nie składało.
Na początku zamówiłam włóczkę (w kolorach rafy koralowej) na wykończenie tego swetra, ale mi nie pasowała grubością. Nie bardzo miałam na nią pomysł, nie przepadam za poziomymi paskami, ale wtedy pomyślałam że może paski w paskach robione świeżo odkrytą przeze mnie brioszką nie byłyby takie oczywiste i zamiast dopasować jakąś spokojną jednokolorową włóczkę to dokupiłam (z przekory chyba) gradient z tej samej serii tylko w bardziej mrocznym wydaniu (kolory nocnych myśli).
Zaczęłam dziergać sweter wiosną, kiedy było jeszcze chłodno, a ja nadal byłam zafascynowania brioszkowymi oczkami mimo popełnienia już wspomnianego wcześniej sweterka, tej czapki oraz tego komina. Zrobiłam w miarę szybko korpusik i odłożyłam do pudła na lepsze czasy, bo nagle zrobiło się ciepło, a mi się nie chciało rękawów robić, czy też raczej motków na nie przewijać i dopasowywać kolorystycznie. I tak sobie leżał i czekał, a ja przy przekładaniu pudła na niego patrzyłam i stwierdzałam że może jeszcze poczekać.
Gdzieś w czerwcu nawet włóczkę przewinęłam i pocięłam tak żeby pasowała, a zamiast żyłek włożyłam dwa komplety drutów w miejsca na rękawy, po czym stwierdziłam, że na dany dzień wystarczy pracy, gorąco jest trzeba coś na lato robić a nie gruby sweter, więc znów leżakował. I pewnie nadal tkwiłby w pudle w oczekiwaniu aż mi się zachce te nieszczęsne rękawy dorobić do zimy, gdybym nie zamówiła wielgachnej szpuli z cieniowaną włóczką przeznaczoną na wczesnojesienny płaszczyk i nie potrzebowała zwolnić moich obu kompletów drutów 4.5 (płaszczyk pewnie do następnej jesieni powstawać będzie ale druty były niezbędne na już). Tak więc (z lekko bolącym nadgarstkiem, który ma się coraz lepiej) dorobiłam rękawy w kilka wieczorów. Tylko musiałam sobie przypomnieć, po tylu miesiącach, jak to leciało z tą brioszką i co ile rzędów zmieniałam nitki, przy czym oczywiście się walnęłam w obliczeniach, a że ten akryl i ten ścieg się wyjątkowo źle pruje, do tego nitki się pozaczepiały włoskami o siebie, to zostawiłam błędem, w oczy nie kuje, ale wiem że tam jest :>

Tak wygląda, po długotrwałym leżakowaniu, nareszcie skończony, chroniący przed depresją jesienną i szarością zimowych dni, wibrujący wesoło kolorami pasków w paskach, sweterek obustronny:



Dwustronny jest z racji tego że pierwotnie bardziej mi się podobało broszka robiona samymi prawymi po lewej stronie ze względu na rozmycie czy też zamglenie linii.



Ale po skończeniu udziergu stwierdzam, że na prawej stronie też wygląda fajnie i jakoś koszmarnie po oczach nie daje jaskrawością kolorów.




Trochę żałuję że nie zrobiłam wersji rozpinanej, fajna by taka wielokolorowa kurteczka była. Przecinać jednak nie będę, chociaż na plecach oczywiście widać łączenie nitek (mnie to nie przeszkadza, lubię takie nieperfekcyjne ale zamierzone detale, dlatego nie chowałam tego z boku). I nie, nie mam aż tak krzywego kręgosłupa po prostu zdjęcia są robione na samowyzwalaczu, a że sweterek jeszcze przed praniem i naciąganiem to skręca jak sam chce.
Jak na pasiak eksperymentalny uważam że się udał, chociaż prułam początek ze trzy razy, nie mogłam dopasować rozmiaru (jak zwykle przy reglanie od góry), a i tak jest nieco zbyt obszerny na dekolcie, dlatego komin z pozostałości nitek dorabiam, i mógłby by być dłuższy, lecz wtedy kolory na rękawach by mi nie zagrały symetrycznie. Sweterek jest nie do końca w moim stylu, to zdecydowanie najbardziej kolorowa dziergana rzecz w mojej szafie, ale mimo wszystko mi się podoba.
Zastanawiam się jakby wyglądał taki model w wersji z jednokolorowych włóczek np. klasycznie czarno biały, może kiedyś zrobię, chwilowo mam inne pomysły dziewiarskie w różnych stadiach realizacji i lato do zamknięcia w słoikach poza codzienym życiem ;)

Z danych technicznych: pomysł mój, druty 4.5, włóczka Nako Vals (240m w 100g), kolory 85811 i 86383, zużycie na rozmiar 38 po około 1.7 motka każdego koloru, zostało mi wystarczająco włóczki na golf-komin do kompletu, który już się robi bo jakoś ten obszerny "otwór głowowy" zimą trzeba będzie niwelować.
Sweterek robiony jest od góry na okrągło, najpierw brioszką dwustronną ściągaczową czy też ściegiem angielskim patentowym (jak zwał tak zwał), 77 oczek dzielone 18-41-18 i dodawane 6 razy w co trzecim okrążeniu (1.5 brioszkowego) przerabiając 3 oczka z 1 w dwóch miejscach na obu ramionach, następnie zmiana ściegu na brioszkę z samych prawych i podział na reglan 17-15-37-15-17 oraz dodawanie 6 razy w co piątym okrążeniu (2.5 brioszkowego) przerabiając 3 oczka z 1 w czterech miejscach na reglan. Po uzyskaniu 149 oczek (22-27-51-27-22) dodałam na podkroje po 5 oczek z każdej strony uzyskując w obwodzie 105 oczek, przełożyłam oczka a na rękawy (po 32 w sumie z tymi z podkroi). Nie próbowałam taliować czy zmieniać szerokości rękawów, fason jest maksymalnie prosty, zakończony na dole korpusu i rękawów brioszkowym ściągaczem. Na samym korpusie troszkę tą brioszkę pomieszałam żeby nie było tak nudno z tymi paskami (i żebym nie musiała rzędów w rękawach dokładnie liczyć czego szczerze nie lubię). Co 15 i co 3 okrążenie nie zmieniałam nitki, robiąc dwa okrążenia tym samym kolorem uzyskując te małe kwadraciki ciapek. Nabierałam i zamykałam oczka dwukolorowo, przemiennie obydwiema nitkami, czego prawie nie widać na zdjęciach ale wyszło bardzo fajnie i wcale nie jest specjalnie skomplikowane, chociaż rozgryzałam to po swojemu.

Brioszkowe sweterki szczerze wam polecam na jesień i zimę, nawet takie jednokolorowe, wcale nie są aż tak włóczkożerne, nabiera się około 1/3 oczek mniej niż gdy dziergamy dżersejem, a taka grubsza faktura robi wrażenie niesamowitej przytulności i ciepła. Jedyne co trzeba rozgryźć po swojemu, to sposób dodawania oczek w brioszce, tak żeby nie było widać dziur i żeby kolory i oczka się zgadzały. Do tego rzędy skrócone raczej odpadają, przynajmniej ja ich z brioszką łączyć nie potrafię. I mechate włóczki się średnio sprawdzają. Nako Vals, które wybrałam ze względu na kolory, niby akryl i nie kudłaty a jednak bardzo mi się plątało w trakcie, prucie do łatwych nie należało, kolory obłaziły sobą nawzajem a nitki się zczepiały, tak więc śliskie włókna byłyby lepsze. Ale kombinować z tym rodzajem ściegu warto, zawsze to coś innego niż warkocze i ażury ;)

Pozdrawiam kolorowo z sentymentalną piosenką  wrześniową w tle ;)