czwartek, 17 września 2020

Indian summer czyli sweterek na babie lato

Babie lato i złota jesień to chyba mój ulubiony czas w roku. Owoce, warzywa, orzechy, ciepło lecz bez upałów, dłuższe wieczory i poranki bez ptasiej pobudki o 4 rano, czyli wszystko co lubię ;) 
Przypadkiem kupiłam jakiś czas temu kilka motków w kolorze jesiennych złotych liści (chociaż według sklep-iku to miedziany) mieszanki lnu z bawełną i wiskozą, i postanowiłam je zamienić na lekki sweterek na tą uroczą porę roku. Pomysł był taki żeby rękawy były (dla odmiany po tych wszystkich za wąskich) luźne i ażurowe a reszta możliwie prosta. Ale jak to u mnie za dużo prawych na korpusie działałoby zbyt usypiająco i ufokotwórczo, więc żeby odróżnić przód od tyłu na plecach jest pasek listkowego ażuru, na bokach zygzaki, a na górze z przodu malutka wstawka wzoru. Fason prosty, oversizowy bez taliowania, rękawy wyszły jak chciałam luźne (tylko je blokować musiałam na tekturach z pudełka po włóczkach bo bez tego były długaśne i wąskie), całość dziergana od góry metodą contiguous, wykończona ściągaczami 1x1 na dole (chociaż przez chwilę myślałam nad ażurową bordiurą) i szydełkową plisą przy dekolcie delikatnie kształtowanym rzędami skróconymi.
Tyle opisu teraz fotki, ale jeszcze tylułem wyjaśnienia czemu znowu na zielonym i na ścianie. Miałam inny pomysł na tło, jednak skoro mieszkam obok parku, w którym znam wszystkie dzikie ścieżki, to nie będę się pchała w korkach, rowerem, przez rozkopane miasto na jego drugi koniec nad wodę, żeby sobie parę fotek zrobić, i to jeśli znajdę miejsce bez ludzi w tle. Szkoda czasu i energii, tym bardziej że to znowu z samowyzwalacza w telefonie gdy rower robi za statyw, bo dograć terminy z kimś komu będę marudzić, że to nie tak miało wyglądać i nie o takie zdjęcia mi chodziło, nie ma sensu, lepiej się bez takich historii na ciacho czy lody umówić. A tu w wolny kwadrans, między zakupami a myciem okien, pouśmiechać się do wiewiórek i spadających żołędzi w krzakach i mieć fotki na bloga z głowy ;) 












Technicznie: pomysł mój, druty 2.75 na całość i 2 na ściągacze, włóczka Stenli Len 100g/300m zużyte trochę ponad 2 motki czyli jakieś 220-230g (całkiem fajna mieszanka 30% wiskoza 50% bawełna 20% len, trzeba trochę uważać przy przerabianiu żeby się między nitki nie wbijać, ale nosi się dobrze chociaż trochę gniecie, mniej sznurkowata niż czysty len bardziej jak bawełna choć minimalnie bardziej szorstkie przed praniem, ładnie błyszczy dzięki wiskozie i kolor nie jest płaski, po blokowaniu trzyma kształt). 
Podziały które wam nic nie powiedzą ale ku mojej pamięci góra 27-29-27-27 (110), 27-105-27-103, 65-105-65-103 do 67-109-67-107, na podkroje 2x+9 do 5, rękaw 72 mankiet 48, korpus 226 ściągacz 222. 
-------------
Na życzenie wzór ażuru, sorki za jakość foto ale kartki się pogniotły, a nie wiem skąd przerysowywałam ten wzór, mam nadzieję że widać, można kliknąć w zdjęcie i powiększyć ;)
wersja podstawowa:
i wersja z którą trochę pokombinowałam (to co na rękawach jest jeszcze nieco inne ale gdy się "załapie" ogólną zasadę tego wzoru to można dowolnie wydłużać i skracać "listki" a ja chciałam żeby były różnej wielkości)

I to tyle na dziś, pięknej końcówki lata, do przeczytania, pozdrawiam