czwartek, 14 września 2017

Ara z resztek niebieskości

Chyba każda dziewiarka ma u siebie w pudełkach małe kłębuszki, resztki włóczek z którymi nie wiadomo co zrobić, gdyż nawet na szaliczek czy skarpetki jest ich za mało. Jakiś czas temu przeglądając moje zasoby włóczkowe, rozlokowane w różnych dziwnych zakamarkach mieszkania, natknęłam się własnie na takie pozostałości motkowe. Wybrałam wszelkie niebieskości pasujące grubością i kompletnie nie planowo, wydziergałam, na zakończenie sezonu, letnią bluzkę bokiem.


Początkowo zamierzałam użyć tego wzoru, jednakże może przez wzgląd na inną włóczkę lub druty, mimo że wybrałam najmniejszy rozmiar miałam wrażenie iż produkuję płachtę na całkiem sporego słonia, a że słonia żywego nie posiadam to ostatecznie wzór był tylko bardzo luźną inspiracją i całość, choć spapugowana, jest jak zwykle po mojemu ;)

Najpierw robiłam części środkowe przodu i tyłu. Na obie nabierałam na szydełkowy łańcuszek po 106 oczek Na przodzie robiłam coś w rodzaju podkroju dekoltu przerabiając 16 razy po dwa razem z jednej strony 5 oczek od brzegu, później 48 rzędów bez kombinowania i 16 razy oczko dodane jako wkute 5 oczek od tego samego brzegu w co drugim rzędzie. Z tyłu odjęłam na podkrój tylko jedno oczko i tylko jedno dodałam, i tył jest węższy od przodu o jakieś 4 rzędy (bałam się że mi się motek skończy). Zarówno przód jak i tył przerabiałam czymś w rodzaju mozaiki, chciałam w ten sposób rozmyć nieco kolorowe pasy farbowania. Wzorek był prosty co 3 oczko było przekładane bez przerabiania z nitką z po lewej stronie przez dwa rzędy, w co drugim rzędzie, z tym że raz zaczynałam od oczka trzeciego a raz od piątego. Po zrobieniu przodu i tyłu dorabiałam boki już dżersejem, i znów sugerując się nieco wzorem kształtowałam ramiona odejmując 10 razy po jednym oczku 11 oczek od górnej krawędzi, 4 rzędy na prosto i zamykałam od dolnej krawędzi, 52 oczka, 4 oczka, 3 oczka, 2 oczka, 4 razy po 1 oczku i 4 rzędy ostatnie rękawka zwykłym ściągaczem. Wszystkie 4 boczne części były robione identycznie, z tym że aby uniknąć szycia po zrobieniu całego przodu gdy robiłam tył przy zamykaniu jego oczek przeciągałam je przez zamknięte oczka na krawędziach przodu i dopiero je zamykałam po lewej stronie (niestety być możne przez to bluzeczka przejawia niekontrolowane tendencje do skręcania :/ ), więc całość mimo że robiona w częściach jest jednak bezszwowa. W ramach wykończenia włóczki dorobiłam jeszcze dolny i górny ściągacz, na który oczka nabrałam na krawędziach otworów, i przy okazji nieco zmniejszyłam dekolt tak żeby jednak z ramion się nie zsuwał ;) 

Całość papugowatej (i przez wzgląd na inspirację jak i na kolor który mi się z arami modrymi kojarzy) bluzki mimo że znacznie mniejsza niż w oryginalnym wzorze jak widać nadal oversize, sądzę że osoba nosząca 40/42 by się w nią spokojnie zmieściła, po bokach jest dużo luzu.




Technicznie: pomysł mój ale inspirowany wzorem linkowanym powyżej, druty 4, włóczki to niecały motek Divy Alize kolor niebieski 245 na boki, jakieś 2/3 motka Divy Batik Alize kolor 4537 (z którego wycięłam majtkowy róż) na przód i 50 gramowy moteczek niebieskiej 08 bawełny Altin Basak Myra na plecy.

A teraz uwaga będą obiecane w poprzednim poście zdjęcia plenerowe. Oglądacie na własne ryzyko. Modelka ze mnie, jak już wiecie, wybitnie kiepska (na dodatek okularów maskujących zapomniałam), a że jednocześnie sama robiłam zdjęcia telefonem, (tzn. telefon był na samowyzwalaczu ale ja go pilnowałam żeby się w zielone odmęty nie stoczył i nie utonął, oraz próbowałam przy tym nie mieć zeza, idiotycznej miny i sylwetki pogiętej reumatyczne, a i używałam roweru, torby oraz kurtki jako statywu mega niestabilnego żeby było jeszcze prościej), więc wyszło jak wyszło, ale jest i żeby się nie zmarnowało wrzucam... jakby co ostrzegałam ;) 
Dla złagodzenia traumatycznych doznań wzrokowych plener znalazłam uspokajająco zieloniutki, mogący w porywach udawać dżungle amazońską i to niecałe 5 minut spacerkiem od domu ;) Można śmiało podziwiać zieleń a na ten element nie pasujący kolorystycznie zwyczajnie nie zwracać uwagi, bo bluzkę i tak lepiej widać na zdjęciach  ścianowych bezgłowych :D a w plenerze się tylko się jej tendencje skrętne uaktywniły...







To jeszcze tapety kojące dla oczu wrzucę ;)




Pozdrawiam, pięknego kolorowego babiego lata życząc, nawet jesli pogoda postanowi inaczej ;)


Piosenka ze specjalną dedykacją dla tego, który widząc te fotki nazwał mnie "panną z bagien"  i dla wszystkich "panien z bagien" też :D


12 komentarzy:

  1. Płachtę na słonia to może nie, ale na Misia to chętnie przyjmę, jakby co :-P
    Śliczna Nimfa Bagienna :-D
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pamiętać o zapotrzebowaniu na płachtę na Misia jeśli mi znów z drutów zacznie coś ponadwymiarowego schodzić ;)
      Do sadzawek w krzakach i wszelkich chaszczy przejawiam dziwną słabość ale zawsze lepiej być nazwaną panną czy nimfą (dzięki)z bagien niż topielicą ;)

      Usuń
    2. Topielice są raczej sine i nieczęsto (zdaje się) popełniają takie zajefajne udziergi :-D

      Usuń
    3. Sine nie sine, kwestia światła ;) a coś robić w tej wodzie trzeba, do tego włóczki są już niemal z wszystkiego więc dlaczego by nie dziergać z wodorostów? :D

      Usuń
  2. Bardzo energetyczne kolorki, fajny topik na koniec lata. I wpasowałaś się w to zielone tło super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, te kolory jak pisałam skojarzyły mi się z egzotycznym ptactwem więc szukałam tła pasującego do koncepcji, tylko z gałęzi postanowiłam nie zwisać ;) a że się znalazło tuż za rogiem takie uroczo fotogeniczne zielone bajorko to w 15 minut je obfotografowałam korzystając z kapryśnego słońca.

      Usuń
  3. Tło super ale bluzeczka jeszcze ładniejsza:) Nikt by nie pomyślał, że z resztek:) Masz ciekawe pomysły i z chęcią do Ciebie zaglądam:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Postanowiłam przejrzeć moje pozostałości motkowe, poszeregować je kolorami i grubością i powyrabiać zamiast wciąż kupować nowe włóczki i zapychać nimi wszystkie kąty ;)

      Usuń
  4. Super pomysł z tym rozmyciem konturów!Dzięki temu bluzeczka jest niezwykle atrakcyjna, Panno z Bagien :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) chciałam żeby te paski nie były równe ale bardziej się przenikały niczym akwarele

      Usuń
  5. Ja tam uważam, że zdjęcia plenerowe należy robić, choćby ze względu na to, że w naturalnym świetle dużo łatwiej uchwycić kolory:) czego żywym przykładem są zdjęcia Twojej bluzeczki:) Ślicznej bluzeczki:)
    A po serię głupich zdjęć, zapraszam do mnie;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zdjęciach plenerowych pogoda nie zawsze chce współpracować wtedy gdy jest na nie czas i pomocnik do obsługi aparatu ;) a do tego ja siebie na fotkach zwyczajnie nie lubię, niezależnie od min i póz :) Jeśli natomiast chodzi o kolory to i tak wszystkie "zdjęcia ścienne" są robione przy świetle naturalnym, ale rozjaśniam je w procesie obróbki żeby uzyskać odcienie jak najbardziej zbliżone do faktycznych.

      Usuń