Prawie zapomniałam już jak bardzo lubię grube druty. Wystarczy tydzień i schodzi z nich sweter, a na cienkich się dłubie z miesiąc albo dłużej ;)
Ten konkretny udzierg został zainspirowany zdjęciem z pinesta. Spodobał mi się karczek z warkoczy przypominających gwiazdki więc postanowiłam go rozrysować. A że akurat miałam zachomikowane 4 motki grubszego bordowego akrylu decyzja o produkcji była szybka.
Dopiero gdy korpusik czy też z angielska body, wraz z przeplatankami, było gotowe skojarzyłam że już gdzieś wcześniej widziałam ten wzór. Pogrzebałam w necie i okazało się że stworzyłam sobie wariację na temat cabled yoke pullover Norah Gaughan.
Jednakże z wzoru i jego wyliczeń nie korzystałam, mój sweter różni się ściągaczami wychodzącymi z warkocza, warkocze na karczku też nie są identyczne jak w linkowanym oryginale, na ramionach dodatkowo golfik jest zwężany już po zakończeniu przeplatanki gwiazdkowej (dzięki czemu lepiej leży), a całość tworzona była od środka, czyli dziergania zarówno w górę jak i w dół, dodatkowo tył jest zaokrąglony rzędami skróconymi i dłuższy od przodu.
Co do wyliczeń, na korpusie są 132 oczka, dodane po 5 z każdej strony na podkrój pachy, a na karczku jest ich 192 (16x12), rękaw na dole to 36 oczek, mały golf czy też stójka 80. Druty rozmiar 6 i 5 na golfik i mankiety. Włóczka Himalaya Everyday kolor 70007, zużyte dokładnie 300gram czyli motki trzy z czterech na rozmiar 36/38, fason prosty bez taliowania.
I jeszcze odnośnie samej włóczki, pierwszy raz miałam kontakt z tym akrylem i jest mięciutki bardzo milutki i przyjemny w kontakcie ze skórą ale wbrew nazwie anty-pilling lekko się mechaci zwłaszcza na mankietach i pod pachami. Jednak tym co mnie w nim najbardziej zaskoczyło było to że w czasie przerabiania włóczka obłazi! Wszędzie miałam pełno bordowych kłaczków, we włosach, na ubraniu i na narzucie kanapy... a po pierwszym moczeniu woda w misce była buraczkowa nie od barwnika ale od głubionych włosków... Cóż mam jeszcze jeden kolor tej włóczki w zapasach zobaczymy jak się będzie zachowywał. Nie mniej jednak był to mój pierwszy liniący się akryl w życiu ;)
Pozdrawiam cieplutko i do przeczytania ;)