Mój zmęczony nadgarstek nadal pobolewa i odmawia wytężonej pracy, nie udało mi się więc dokończyć rękawów swetra leżakującego już od pół roku i nie mogę go jeszcze zaprezentować. Dlatego, żeby nie tworzyć ciszy na blogu (skoro już go założyłam to niech nie zdycha po niespełna trzech miesiącach, bo mam kontuzje) wyciągnęłam z szafy mój ulubiony, najstarszy, ażurowy własnoręcznie robiony sweterek, którego szczęśliwie mole jeszcze nie zeżarły i który nadal dobrze na mnie leży. Są bowiem takie swetry, które mimo upływu lat się nie starzeją ;) Oto i on:
Robiłam go około ośmiu czy dziewięciu lat temu nie mając jeszcze pojęcia o tym że można nie zszywać udziergów, ani jak się robi prawidłowo reglany, i co to są rzędy skrócone, jak się dorabia górną plisę, wrabia rękawy, a nawet jak przerabiać dwa oczka razem z drugim na wierzchu i jak zamykać oczka bez użycia szydełka. Bardzo mało wtedy wiedziałam o technicznej stronie dziergania, nie wpadłam na to żeby szukać informacji w necie, ale wymyśliłam sobie coś i udało mi się to zrealizować, i pamiętam jaka dumna byłam z tego swetra tym bardziej że sama dopasowałam ażur (w oryginalnym wzorze te rąby były mniejsze) i jakoś rozpracowałam delikatne wcięcie w kształcie kąta rozwartego z przodu.
Moje koleżanki chciały go ode mnie pożyczać i nie wierzyły że to ja sama go zrobiłam. To była pierwsza wyprodukowana przeze mnie rzecz, która dała mi wiarę że mogę na drutach zrobić wszystko co mi się wymyśli, bez książek i bez gazetek z ich niezrozumiałymi opisami a tylko metodą prób i błędów. Chyba dlatego ciągle tak lubię ten sweterek w kolorze nadziei.
Powstał z około 300g cieńszej wersji akrylowego Kotka i jak widać na zdjęciach powyżej mimo upływu lat nadal ma się doskonale. Druty to albo 3.5 albo 2.75 bo innych nie miałam. Zszywany i robiony w częściach od dołu, na prostych drutach, pamiętam jak się męczyłam żeby ten górny ściągacz dorobić już po doszyciu rękawów.
Co roku sobie powtarzam że ten model na pewno zrobię ponownie z udoskonaleniami (podniosła bym plecy i robiła w całości na drutach z żyłką) i co roku nosze tą zieleń, bo po co mi nowsza wersja skoro ta ma się doskonale, i nadal mi się nie znudziła, i mam do niej przeogromny sentyment, bo wiążą się z nią same miłe wspomnienia :)
A tak wyglądał ten sweterek dokładnie 8 lat temu uwieczniony na zdjęciach przez Ketur'a (którego pozdrawiam gdziekolwiek w świecie się teraz podziewa), praw autorskich nie naruszam skoro robię za modelkę ;)
Pozdrawiam Was czytających, udanego ostatniego weekendu tegorocznych wakacji życząc w zieleni ;)