To miał być zwyczajny swetrobluzek, taki do wszystkiego, w neutralnym, beżowym kolorze (pudru nude, lipcowych zbóż i gorącego piasku), z jedyną ozdobą w postaci nietypowego dekoltu... ale to by było zbyt proste i nudne do dziergania ;)
Czasami to jest błysk i mam w głowie od razu gotowy pomysł z wszystkimi detalami, innym razem coś mnie zainspiruje, rozrysowuje jakiś motyw wtedy krystalizuje mi się co chce osiągnąć, a tym razem... Miałam, po spojrzeniu na kolor, nazwę i ciąg skojarzeń: upalny lipiec, kłosy zboża, Południca, noc kupały, pogański taniec wokół ogniska, letnie szaleństwo...
To był udzierg z którym zmagałam się cały maj i którego dosłownie każda część była pruta co najmniej trzy razy. Koncepcje zmieniały mi się nieustannie w trakcie machania drutami, do tego stopnia że unicestwiłam gotowy korpus i cały jeden rękaw bo mi się nagle przestało podobać to co produkuje (konkretnie plecy z równym ozdobnym panelem przestały mi się podobać), chociaż jeszcze dzień wcześniej nie miałam zastrzeżeń... Unicestwiłam też do połowy oba rękawy kolejnej wersji, i kilka razy podchodziłam do wykończeń, żeby uznać iż proste pomysły są najlepsze i zrobić ściągacz na dole i na rękawach, a górę obrobić szydełkiem. Gotowy wyrób po pierwszej kąpieli też nie mógł być jeszcze pewny że nie zostanie zniszczony, górna krawędź nie chciała przestać się rolować i ładnie układać, pomogło dopiero gorące żelazko! Ostatecznie jestem zadowolona i mogę Wam pokazać co mi tyle czasu zjadło ;) I chociaż był pomysł na sesje jako Południca w zbożu z makijażem a'la szop pracz czy panda wielka i potarganym włosem przystrojonym wiankiem polnego kwiecia, to jednak przypomniano mi mój ostatni gwałtowny atak astmy gdy obcowałam tak blisko z kwitnącą pyląca naturą i dlatego znów macie opatrzoną, bladożółtą ścianę w dużej ilości. Ładnych zdjęć plenerowych nie będzie, no chyba że zdobędę maskę gazową (wtedy będą brzydkie) :D
Przód jak widać zupełnie zwyczajny z wywijanym dekoltem, robionym początkowo na płasko jako niski trapez tzn. nabieramy więcej oczek niż potrzeba i zwężamy stopniowo odejmując oczka (nabrałam 96 oczek odejmowałam co czwarty rząd 5 razy, mój trapez ma 19 rzędów i na dole 86 oczek). Następnie na krótkich, bocznych, skośnych krawędziach trapezu nabrałam oczka (na każdej 20) i dodałam jeszcze 42 oczka między nimi na plecy. Między 86 oczkami na przód, a tymi 82 na plecy, wsadziłam markery i tam dodawałam oczka na rękawy niczym w c-metod tylko od strony rękawa. Całość jest robiona bezszwowo, na okrągło poza początkowymi 19 rzędami trapezu.
Tył ozdobiłam, w zależności od skojarzeń, odwróconą choinką, skrzydłami lub łuskami, w każdym razie rodzajem warkocza zaplatanym jak kłosek z osiemdziesięciu oczek (liczba oczek podzielna przez 4, na środku marker, przekładamy do środka dwa nad jednym, w środku krzyżujemy dwa z dwoma co szósty rząd gdy się zejdą), co 12 okrążeń odejmowałam po trzy oczka z każdej strony kłoska żeby uzyskać choinko-łusko-skrzydła ;)
Zamiast bocznych szwów kłosek zaplatany analogicznie tylko z ośmiu oczek (dodałam na pokroje po 12 oczek zamknięte w klin do 8)
Na rękawie kłosek zaplatany z oczek dwunastu, a od wysokości łokcia co 8 okrążeń poszerzany o dwa oczka z każdej strony.
Oczka na rękaw oddzielałam od korpusu gdy było ich 54, dodałam 12, z czego pierwsze oczko z każdej strony tego dodania przerobiłam jako dwa razem, na górze rękaw ma 64 oczka, zwężany nieznacznie tylko dwa razy do 60 oczek na dole, chociaż motyw sprawia wrażenie poszerzania.
Dół wykończony ściągaczem z oczek przekręconych (dwa prawe jedno lewe), rękawy w ostatnich trzech okrążeniach kłoska także przerabiane jako taki ściągacz, wszystkie motywy wchodzą w ściągacz.
Dekolt z przodu można układać według fantazji, po potraktowaniu żelazkiem już się krawędź obrobiona dwoma okrążeniami półsłupków nie śmie podwijać i rolować ;)
Swetrobluzek wygląda nieźle także założony tył na przód, mimo że przód jest minimalnie (6 oczek) poszerzany pod biustem, a cały korpus od wysokości tali trzy razy po dwa oczka po bokach, to oversize toto nie jest ;)
Jako wieszakowy wisielec traci znacznie na urodzie ;)
Pomysł mój modyfikowany w trakcie przerabiania kolejnych oczek kilkanaście razy ;)
Włóczka Diva Alize Silky Effect kolor 382, zużycie prawie 3 motki (100g/350m) na rozmiar 36/38, druty 3.5. Jak na znaczną ilość przeplatań to wydajne toto, i lejące, i daje równe oczka po moczeniu mimo wielokrotnego prucia, i można prasować, i po tym prasowaniu trzyma formę! A to, że to mikrofibra czyli akryl mi absolutnie nie przeszkadza :D
Swerobluzek Julaila jest całoroczny, na chłodne wieczory latem i pod żakiet czy kardigan zimą, kolor i fason taki, że do wszystkiego pasować będzie. Oficjalnie uznaję ten projekt mój własny za udany (a to mi się rzadko zdarza ;) ).
Link do pobrania, gdyby ktoś chciał, Julaila
(dokładny opis góry i warkoczy ale korpus nie jest rozpisany co do oczka, rozmiar 36/38)
Link do pobrania, gdyby ktoś chciał, Julaila
(dokładny opis góry i warkoczy ale korpus nie jest rozpisany co do oczka, rozmiar 36/38)
Pozdrawiam serdecznie, słonecznie i do następnego udziergu (walczę teraz z lnem i drutami 2.5, więc to może potrwać...)
Uważajcie na Południce tego lata ;)
Przepiękny, wypracowany projekt. Warto było pruć, bo efekt oryginalny.
OdpowiedzUsuńWspaniale ci wyszedł. Pozdrawiam.
Dziękuję serdecznie za tyle komplementów.
UsuńPrułam dopóki nie byłam zadowolona, bo po co robić coś co jest niesatysfakcjonujące i odłożyć na dno szafy? Jest mi miło że podoba się nie tylko mnie ;)
Przeczytałam dwa razy, musiałam wyobrazić sobie poprzednie wersje ;)
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy cudowny :)
Pozdrawiam serdecznie:)))
Dziękuję ;)
UsuńMożesz sobie wyobrazić: wersja pierwsza miała być cała dżersejem, druga miała mieć na plecach panel z motywem warkoczowo-ażurowym, trzecia miała panel z kłoskiem (to ta była prawie gotowa i spruta), w czwartej na rękawach był kłosek bez rozszerzania (unicestwione połowy rękawów) za to rozszerzany był ten po bokach (prute od pachy w dół), do tego prute wykończenia: podszywane, i-cordemm poziomymi warkoczykami oraz podwójne ;) Generalnie dużo prucia :D Tym bardziej jestem zadowolona z efektu i tego że udało mi się Julailę skończyć i jednak nie spruć po moczeniu, choć miałam zapędy ;)
Fiu fiu! Cudeńko zrobiłaś! ♥ ♥ ♥ Wielki podziw!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, miło że się podoba. Tylko mój wewnętrzny android chyba się przy tym projekcie zawiesił gdyż jakoś długo mi się tym razem dziergało (i pruło) ;)
UsuńE tam :-P nie zawiesił, aktualizował oprogramowanie na bieżąco :-D
UsuńJa cię nie mogę jak ja kocham twoje zaplatanki. Z każdym twoim postem popadam w ogrooomny zachwyt :D
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, przeplatanki są fajne, ta akurat inspirowana fryzurą własną ;)
UsuńJak ja bym chciała sama umieć takie przeplatanki projektować. Ale bez wzoru to ja co najwyżej same prawe ogarnę :/
UsuńTa konkretna przeplatanka to zwykły kłosek zaplatany na włosach, umiesz?
UsuńI to są same prawe ;)
Kłosek z ośmiu oczek: rząd 1 dwa nad jednym, dwa prawe, jedno pod dwoma, rząd 3 jedno prawe, dwa nad jednym, jedno pod dwoma, jedno prawe, rząd 5 dwa prawe, dwa nad dwoma (lub dwa pod dwoma jak wygodniej przekładać ale zawsze tak samo), dwa prawe, powtarzać te 6 rzędów (w parzystych tak jak schodzą z drutu) do znudzenia
kłosek z dwunastu oczek: rząd 1 dwa nad jednym, dwa nad jednym, jedno pod dwoma, jedno pod dwoma, rząd 3 jedno prawe, dwa nad jednym, dwa nad dwoma (lub dwa pod dwoma jak wygodniej przekładać ale zawsze tak samo), jedno pod dwoma, jedno prawe, rząd 5 dwa prawe, dwa nad jednym, dwa prawe, jedno pod dwoma, dwa prawe, powtarzać te 6 rzędów
Z większą ilością oczek jest zawsze w sposób analogiczny, grunt żeby liczba oczek była podzielna przez 4 ;) lub przez 6 gdy przeplatasz kłoska trzy nad jednym itp ;)
Kombinuj, czesz siebie, koleżanki czy lalki albo oglądaj tutoriale na yt, i wymyślaj własne warkocze skoro lubisz tego typu wzory
Dopracowany w każdym calu:)Pomysł z tyłem zapisałam do wykorzystania:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDopracowany ale nie w każdym calu, motyw rozszerzającego się kłoska na rękawie mógłby być troszkę lepiej wyliczony o kilkanaście rzędów, taki drobniuteńki szczególik nieistotny ;) Pomysł na tył polecam, łatwo się robi a efekt fajny i nieoczywisty.
UsuńPiekny sweterek zaprojektowalas! Chyle czola przed Twoimi umiejetnosciami i kreatywnoscia. Prucie niestety nalezy do procesu tworzenia, za to efekt koncowy bardzo to wynagradza.
OdpowiedzUsuńA opis w okolicznosciach przyrody wystarczy zamiast zdjec na lace. Moja wyobraznia wspolgrala :) Rozumiem bardzo przejsciowa niechec do plenerow, bo sama unikam teraz jak moge matki-natury, przynajmniej poki nie przestana pylic trawy i podobne chwasciory ;)
Gdybys miala rozpisany dokladnie wzor z radoscia bym go przetestowala :D
Czekam z niecierpliwoscia na Twoje nowe pomysly i pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za tyle miłych słów ;) Coś w rodzaju wzoru, a przynajmniej bardziej dokładnego opisu, być może będzie... :)
UsuńPrucie lubię i mi nie przeszkadza tylko irytuję to, że spowalnia proces powstawania udziergu i komplikuje pisanie opisów, a ten projekt był wyjątkowo kapryśny, sam nie wiedział jak chce na końcu wyglądać :D
Jak oglądam na innych blogach piękne plenerowe zdjęcia to kusi mnie żeby "zejść ze ściany" chociaż na chwilę, a tu albo zimno, albo mokro albo pyląco - natura nie współpracuje.
Nowe pomysły są tylko mocy przerobowych nie starcza na wszystko.
Z tym ostatnim mam podobnie, zycia nie starcza ;)
UsuńFajnie naplotlas, bardzo inspirujaca tworvczosc Ci wyszla... Piekny sweterek, masz powod do dumy :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, jestem z niego zadowolona. I można się inspirować do woli, tym bardziej opis już jest ;)
UsuńRewelacyjny!!! Zdecydowanie warto było kombinować i pruć co chwilę dla takiego efektu. Piękny i oryginalny sweterek!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Prucie było wynikiem braku zdecydowania co do kształtu motywu przewodniego i tego że mi się góra bezustannie wywijała, ale z tego co ostatecznie zeszło z drutów jestem zadowolona ;)
Usuń