Nie umiem robić ze wzorów, nawet tych rozpisanych przez samą siebie ;) Wewnętrzny imperatyw każe mi zawsze wprowadzać jakieś zmiany. Jakiś czas temu kilka dziewiarek testowało mój wzór na Cellione, a ich wersje zachwyciły mnie na tyle że postanowiłam zrobić sobie ten sweterek raz jeszcze tym razem w opcji niewłochatej. Jasnej włóczki nie miałam (nie lubię pasteli), za to leżakowały u mnie na dnie pudła od kilku lat brązowe kłębki ze sprutego kiedyś swetra, a ponieważ kolor czekolady jest mało efektowny domagał się wzoru, który by mu dodał urody, więc pomyślałam że warkocze będą w sam raz. Lecz gdy zaczęłam robić na 5 według swojej własnej rozpiski z niewiadomej przyczyny zaczęło powstawać coś nadmiernie dziurawego na dodatek rozmiaru dziecięcego... Trzeba było więc przeliczać całość raz jeszcze dobierając druty do grubości włóczki, a skoro tak to postanowiłam motyw plecionkowy nieco zmienić. I tak powstała Siggy (czytam "Hardą" Elżbiety Cherezińskiej ale imię Sigrida czy też Świętosława mi tutaj nie pasowało, za to zdrobnienie Siggy to jednocześnie jedna z bohaterek serialu Wikingowie na którego nowy sezon czekam, nastąpił samoczynny ciąg skojarzeń z plecionkami, motywami, esowatymi warkoczami i stąd ta nazwa), coś o takim samym kształcie, bazujące na tych samych rozwiązaniach, ale z innym motywem przewodnim, szerokimi mankietami i z wrabianą kieszenią kangurkową na dodatek.
Niestety zdjęcia są jakie są bo za oknem szaro, przez co wszystkich detali na ludziu ubranym w ten czekoladowy wyrób dziewiarski rąk moich, mimo starań i lekkiego rozjaśniania w programie graficznym, nie widać :/
Tu na zdjęciach na płasko widać więcej szczegółów za to kolor mega przekłamany, coś za coś.
Całość robiona od góry, 68 oczek na stójkę, 24 okrążenia ściegiem francuskim (byłby golf gdyby nie obawa że zabraknie włóczki na długość korpusu), następnie podział na reglan 11-10-26-10-11 i rzędy skrócone podnoszące minimalnie tył. A później czysta zabawa z pleceniem warkoczy (wykorzystałam motyw 789 znaleziony na avercheva.ru ale go trochę zmodyfikowałam, podzieliłam na pół i dostosowałam do całości), lekkim poszerzaniem i zwężaniem panelu środkowego (16-24 oczka ściegiem francuskim), taliowaniem-sznurowaniem tyłu i kieszenią robioną jednocześnie z całością na drugim komplecie drutów. Nabierałam na nią oczka niczym na plisę robiąc narzuty na całej długości panelu wraz z okalającymi go warkoczami, po czym panel lądował na drutach o pół numeru większych i był robiony w rzędach, a narzuty lądowały pod spodem i były robione wraz z całością korpusu na około jako oczka prawe. Przy zakończeniu kieszeni oczka były przerabiane kolejno zbierając je z obu drutów jako dwa razem tak aby oczka górnej warstwy kieszeni były przerobione jako oczko na wierzchu. Ten sposób w przeciwieństwie do doszywania kieszeni wydaje mi się bardziej estetyczny i powoduje mniejsze "wybrzuszenia" i pozwala lepiej kontrolować motyw. Najpierw robiłam jednak rękawy żeby oszacować na ile wystarczy mi posiadanego materiału przerobowego. Dół wykańczałam francuzem jako ściągaczem w który wnikają końcówki warkoczy. Rękawy to 52 oczka na górze 40 na dole (na podkrój dodane 6 oczek z każdej strony), jednakże ściąga je plecionka przez co wydaje się że mankiety są rozszerzone. Na korpusie jest 136 oczek bez odejmowania oczek na talię (zwęża krzyżowanie oczek na "sznurowanie" z tyłu) na dole od wysokości kieszeni poszerzone do 144.
Fason klepsydry i ten sposób taliowania bardzo przypadł mi do gustu, podkreśla sylwetkę i optycznie wyszczupla. Nie polecam tylko tego sposobu panią o dużym biuście, "sznurowanie tyłu" się raczej nie rozciąga i ogranicza przeciskanie góry korpusu.
Metryczka techniczna: projekt mój powstały z przeliczeń Celliony, druty 4 i 4.5 na kieszeń z przodu (robioną w górnej warstwie w rzędach więc ściślej niż w okrążeniach w jakich powstawała całość swetra i warstwa spodnia kieszeni, przez to ta różnica połówki rozmiaru drutów), włóczka z odzysku prawdopodobnie Kotek lub inny akryl grubości skarpetkowej kupiony kilkanaście lat temu na mój pierwszy w życiu samodzielnie robiony sweter, zużycie około 400g czyli wszystko co miałam (stąd taka długość), rozmiar bardzo dopasowane 38 lub normalne 36 ;)
Nie wykluczam powstania trzeciej siostry z warkoczami ;) tym razem w wersji pełnowymiarowego golfu, jak tylko zdecyduję się w jakim maiłaby być kolorze i włóczkę na nią nabędę.
Pozdrawiam i zostawiam Was z inspirującym kipem i muzyką z Wikingów ;)