Kilka lat temu wydziergałam letni top, który chyba z powodu użytej przeze mnie zbyt grubej włóczki, nie był użytkowany. Wiosną, jako że kolor i fason nadal mi się podoba, postanowiłam go przerobić na sweterek z rękawem ¾, tym bardziej, że zauważyłam deficyt takowych w szafie ;) W tym celu dokupiłam dwa 50g motki włóczki i.... zamiast, jak pierwotnie planowałam, tylko dorobić rękawy, sprułam wszystko poza ozdobnym pasem/karczkiem (czy kogoś to jeszcze dziwi?). Usunęłam boczne ażurowe wstawki, zamiast tego dół korpsu i rękawów wykończyłam ozdobną bordiurą, na ramionach dodałam komponujące się z całością pękniecia. Druty (rozmiar 4) i włóczka (yarnart jeans kolor 63) te same co poprzednio, kartka z wyliczeniami co do ilości oczek na korpus (poszerzony nieznacznie w stosunku do wersji pierwszej i bez taliowania) i rękawy uległa dematerializacji, z dwóch dokupionych motków zostało nieco więcej niż pół, czyli sweterek waży około 220g.
Z efektu przeróbki jestem zadowolona, z tego że nie widać różnicy między odcieniem starych i nowych motków (z różnych partii farbowań) jeszcze bardziej. I tylko na zdjęcia nie było czasu, jak zawsze, tym bardziej że i latem podczas upałów nie było zbyt wielu okazji odnowionej wersji ginkobiloby ponosić. Dlatego, wykorzystałam chyba jeden z ostatnich ciepłych dni tej jesieni oraz fakt, że koleżanka zapropnowała rowery (a to jedna z takich propozycji którym raczej nie odmawiam jeśli tylko mam czas), żeby całość uwiecznić na potrzeby tego bloga ;)
Dzięki Aniu za wszystko!
Tło (i tzw. stylizacja) być może średnio ciekawe, chociaż dobrze pasuje kolorystycznie, bo chiałam szybko mieć "sesje" z głowy. A gdy dotarłyśmy w bardziej malowniczą okolicę byłam już zbyt zmęczona by się przebierać (po około 20km w nogach piaszczystymi ścieżkami przez lasy i pola, oraz z perspektywą kilkunastu jeszcze do przejechania, jeśli się tylko nie zgubimy, żeby dotrzeć do domów i to zanim złapie nas zmierzch, bo zapomniało się zabrać latarki rowerowej). Innym razem...
Może lepiej że mnie nie ma na tych zdjęciach ;)
I to tyle na dziś. Pozdrawiam cieplutko jesiennie, do przeczytania.