piątek, 25 listopada 2016

Pruje bo lubię

Niektóre sweterki nie mają  do mnie szczęścia. A może to ja nie mam do nich cierpliwości? Historię zmagań z tym konkretnym opisywałam już kiedyś dość rozwlekle tutaj jesli ktoś jest ciekaw to niech kliknie, gdyż nie będę przyklejać tak obszernego tekstu ;)
Kolor tego udziergu nadal mnie zachwyca, ale sam sweterek po przeleżakowaniu w szafie cieplejszego półrocza jakoś stracił w moich oczach na urodzie. Dół się za bardzo ściągał, taliowania prawie nie było i ogólnie doszłam do wniosku że nadaje mi kształt jabłka na cienkich nóżkach, słowem przypominam w nim modną ostatnio maskotkę z owadziego supermarketu. Fason więc zdecydowanie do wymiany. Nie chciałam jednak unicestwiać całego udziergu, mając w pamięci że troszkę się nagimnastykowałam dopasowując motyw na górze do reglanu, zatem poszukałam łączenia nitek po wewnętrznej stronie sweterka  (gratulując sobie w duchu własnego lenistwa, charakteryzującego się tym że mi pęczki od wewnątrz wcale mi nie przeszkadzają i chowanie nitek wymyślnymi sposobami uważam za rzecz całkowicie zbyteczną) i sprułam większość korpusu poniżej rękawów. Nabrałam oczka ponownie robiąc tym razem od góry ku dołowi (pierwotnie sweterek był dziergany ku górze) odjęłam oczka dwukrotnie na taliowanie, po czym olśniło mnie że wzorek zastosowany na górze i na rękawach unicestwiłam na dole dlatego, że za bardzo ściągał całość na biodrach, ale do podkreślenia wcięcia w tali będzie idealny, tylko go trzeba przeliczyć do aktualnej ilości oczek na drucie. I to był bardzo dobry pomysł nadał charakteru całości a ta falowana linia narzutów optycznie wyszczupla jeszcze bardziej. Później już tylko musiałam dość obficie poszerzyć całość na dole, mając w pamięci, że to się ściągnie dodałam jedno więcej powtórzenie motywu w stosunku do wersji pierwotnej, wykończyłam dopasowując wzorek ponownie do znacznie zwiększonej ilości oczek. I jeszcze wyprać i naciągnąć całość musiałam żeby te akrylowe oczka się nieco wyrównały.
Ostatecznie jestem bardzo zadowolona. Nabreszcie to wygląda tak jak chciałam. Co prawda utraciłam bezpowrotnie ząbki na dole ale zyskałam kształt klepsydry i ciekawy ażur podkreślający talię. Sweterek dostał drugie życie, jest wielce noszalny i z całą pewnością w tym zimniejszym półroczu leżakować na półkach nie będzie bo w końcu podoba mi się prawie tak bardzo jak jego nieuchwytny na zdjęciach kolor ;)




Zdjęcia starej wersji tego sweterka i detali na górze oraz na rękawach dostępne na moim ravelry o tutaj

Metryczka: projekt wielokrotnie zmieniany, improwizowany mój własny. Zastosowany motyw wzoru w wersji pierwotnej pochodzi ze strony avercheva.ru numer 466. Włóczka to Elian Klasik w moim ukochanym kolorze dark turquoise 2335. Zużycie 5 motków czyli 250g. Druty 6 na całość, 4.5 na wykończenia i-cordowe dekoltu. Sweterek jest robiony reglanem w obecnej wersji od środka w obu kierunkach a motywy były dopasowywane na bieżąco do ilości oczek. 

Pozdrawiam serdecznie rozmyślając nad tym co by tu jeszcze spruć... ;)

I jeszcze motyw przewodni towarzyszący mi przy powstawaniu pierwszej wersji w trakcie maratonu serialowego The Affair (polecam) i przeróbkach obecnej gdy nowy 3 sezon się zaczyna.




środa, 16 listopada 2016

Pęknięte części czyli mały wiśniowy sweterek

Robiony tylko prawymi i lewym więc graficzny i dwustronny, pęknięty u góry przez co ma asymetryczny dekolt, kolejny piórkowy. Wymieniam te cechy bo ich dokładnie na zdjęciu nie widać.  







Udało mi się go skończyć pomiędzy produkowanymi ostatnio w nadmiarze liściowymi chustami (kończę trzecią a jeszcze sukienkę z liściową spódnicą dla małej rozrabiary obiecałam, eh... wiadro czasu albo dwa chętnie kupię jak ktoś ma w nadmiarze) i prostymi najczęściej czarnymi piórkowymi (też trzy poszły w świat, a czwarty jest mój i go nie oddam), których pokazywać nie będę bo to już tutaj było. Ten mały wiśniowy to co prawa tylko lekka wariacja na temat, ale jednak nie autokopia.
Konstrukcja to powtórka z rozrywki, czyli modyfikacja metody C robiona od góry, tym razem zaczęta ściegiem francuskim. 60 oczek dzielone 27-2-26-2-3 przerobione dwa rzędy po czym w jednym rzędzie wokół 2 oczek centralnych zrobione 11 narzutów i wciąż przerabiane ściegiem francuskim i nadal w rzędach z jednej strony pęknięcia prawni z drugiej lewymi oczkami tj. 38 prawych, 2 prawe centralne wokół których dodajemy prawe oczka na rękaw, 34 prawe, 14 lewych, 2 lewe centrale wokół których dodajemy lewe oczka na rękaw, 14 lewych. Z przodu kolejne rzędy nadal robiłam ściegiem francuskim z tym że od strony robionej prawymi po prawymi stronie paski lewych oczek robiłam za każdym razem o 3 oczka krótsze, a z przodu robionego lewymi oczkami po prawej stronie paski prawych oczek robiłam za każdym razem o jedno oczko krótsze. Gdy oczka na paski przerabiane ściegiem francuskim się skończyły połączyłam robótkę w okrąg robiąc nadal większą część oczkami prawymi a mniejszą lewymi, po oddzieleniu rękawów jeszcze przez około 12 cm (oczka na nie dodawałam do 36 + 4 oczka na podkrój z każdej strony, gdzie trzy dodawane są do przodu jedno do tyłu), następnie zamieniłam części tzn. teraz większa cześć była robiona oczkami lewymi a mniejsza prawymi, zakończyłam kilkoma rzędami ściegu francuskiego. Rękawy również są robione w taki sposób że  ten robiony prawymi oczkami po 12 cm od pachy jest kontynuowany oczkami lewymi, a ten z lewych prawymi, zakończone kilkoma rzędami ściegu francuskiego. Sweterek jest lekko taliowany 5 razy odjęłam po 2 oczka z boku i 5 razy po 2 dodałam. W najwęższym miejscu korpusu jest 88 oczek na samym dole 108 Prosty, szybki w dzierganiu, dwustronny, z "oklapniętym uchem" dekoltu i wyraźną fakturą części jako znakami szczególnymi.
Włóczka to akryl czesany w głębokim bordowym wiśniowym kolorze, na żywo ciemniejszym niż na zdjęciach, na kilogramowej szpuli szpuli 550m w 100g, więc nie wiem ile dokładnie zużyłam ale przepuszczalne około 100g, druty 5.

Pozdrawiam z okowów produkcji masowej ;)


środa, 9 listopada 2016

Kolorowy liść

Ostatnio jakoś brakuje mi czasu na spokojne dzierganie. Dlatego powstała taka niewymagająca myślenia, kolorowa, jesienna, gruba chusta, chociaż ich na ogół nie produkuje, a i z wzorów korzystam niezmiernie rzadko.


Wzór to lekko tylko przeze mnie zmieniony pincha shawl autorstwa Pinpilan Wangsai. Dodałam kontrastowy kolor (ta sama włóczka) od którego zaczęłam i który zastosowałam między elementami oraz na wykończeniu góry, nie cięłam nitek tylko ciągnęłam je obie u góry. Ponieważ całość robi się ściegiem francuskim chusta jest praktycznie dwustronna mimo moich dodatków (na wykończenie góry nabierałam oczka po skończeniu i zamknięciu oczek ostatniego elementu na tych już zamkniętych oczkach góry i przerobiłam 2 rzędy). A sam wzór jest banalnie prosty i po zrobieniu pierwszego listka oraz załapaniu ogólnej zasady nie wymaga zaglądania do notatek, dzierga się szybko i samo. Do tego można uzyskać bardzo fajny efekt z cieniowanej kolorowej włóczki lub np. wykorzystując resztki na zrobienie każdego elementu innym kolorem. Polecam, tym bardziej że można ją robić ze wszystkiego i nie wymaga blokowania :)

Zdjęcie po prawej stronie:

po lewej stronie: 

i na leżąco w krzakach:

i takie na którym dokładnie widać kształt:

Chusta jest mięciutka, zakręcona, dobrze się układa, mimo że jest wielgachna, ma 85cm na górnej krawędzi wykończenia, 45cm to długość pojedynczego listka, a na dolnej krawędzi jest ponad 225cm bo każdy element to 15cm szerokości a jest ich 15 + wykończenia, można się nią dokładnie owinąć albo dorobić plisę na górze wciągnąć w nią gumkę i mięć szaloną spódnicę ;) 
Niestety zdjęć naludziowych brak, muszą wystarczyć plenerowe powyżej. Ludź jest lekko zakatarzony (pewnie przez to eksplorowanie okolicznych chaszczy) i nie chce czerwonym nosem świecić. Za to chusta jest bardzo fotogeniczna i świetnie plecy grzeje, nawet gdy się siedzi w przeciągu.

Do kompletu zdjęcia naścienne, żeby nie było ze o ścianie zapomniałam ;)





Technicznie włóczka to, to samo co ostatnio, czyli boucle print Ramley Shade, druty 5, zużycie około 150g, robione dorywczo przez cztery wieczory.

A poza chustą zaczęłam cztery swetry: pierwszy najprostszy, kopię mojego czarnego piórkowego już nosi koleżanka, w drugim bordowym brakuje rękawów, trzeci wariację na temat celliony własnie sprułam bo w połowie korpusu zorientowałam się niespodziewanie że robię coś na 10-latkę a takowej w swym otoczeniu nie posiadam więc muszę zmienić obliczenia, czwarty jest zaczęty ale znajduje się w tzw. fazie koncepcyjnej charakteryzującej się tym, że gdy nie mogę zasnąć dokonuję w myślach wyliczeń i wizualizacji tego co bym chciała osiągnąć, ale rano gdy się budzę to części nie pamiętam a część wydaje mi się kompletnie pozbawiona sensu i w sumie to jeszcze nie bardzo wiem co bym chciała, ponieważ mam za dużo pomysłów różnorakich, które nijak się w dzień nie komponują w spójną całość... Tak więc niebawem cdn...

Pozdrawiam słonecznie zza opadającej mgły ;)